2014-03-14
Rano odbijamy od Ruty 40 i wbijamy się pod wulkan Tromen (4 114m).
Po ok 95 km docieramy z powrotem do Ruty 40 w okolicach Barrancas (jest tu knajpka i noclegi). W połowie drogi na przełęczy było refugio. Kolejna fajna trasa na rower. Docieramy do Malargüe. Najtańszy camping, 30 peso od namiotu i tyle. Douglas robi chleb na grillu.
Spotykamy tu parę ziomali na motorach. Iza i Krzysiek z Wejherowa dwa miesiące wcześniej przypłynęli razem z maszynami do Montevideo. Rejs z Hamburga trwał około miesiąca. Mówią że warto sprzedać tu motory -dają bardzo dobre ceny ze względu na tutejsze cła- i pewnie tak zrobią. Koszt transportu jednego motoru to ok 2 tyś. €.
2014-03-15
Z Malargüe jedziemy do Mendozy. Jedziemy chyba najdzikszą częścią Ruta 40 zamiast nową szybką asfaltową drogą przez San Rafael.
Chwilami droga prowadzi korytem rzeki.
Znak że to jednak Ruta 40.
Zatrzymujemy się w Maipu przed Mendozą na campingu.
Poznajemy Kanadyjczyków którzy przyjechali tu na motorach z Ontario.
Długo by tu gadać. Da się spokojnie przejechać przez Amerykę centralną bez trabli. Wg nich zwłaszcza Nikaragua i Ekwador jest git.
2014-03-16
Oglądamy motory Kanadyjczyków.
HorizonsUnlimited warto zajrzeć.
Zostawiamy rano Douglasa w Mendozie. Podróżowaliśmy razem pięć dni i jakoś łyso nam się z nim rozstać. Dzieciory szybko go polubiły, doskonale rysował potwory. Godzinami podróżując z tyłu obok Ludzika narysował ich sporo i cierpliwie z nim konwersował po angielsku. Spędziliśmy długie wieczory przy ogniskach gawędząc do później nocy. Fajny i niezwykle skromny z niego chłop. Setki razy dziękował za to że go zabraliśmy i dzielimy się z nim tym co mamy. Chce tu znaleźć pracę i ruszyć dalej do Santiago.
Wcześniej podróżował z bratem i swoim najlepszym przyjacielem -są teraz gdzieś w Chile- jednak zdecydował się kontynuować podróż -przez Argentynę- samotnie. Jego pasja to fotografia. Robi zdjęcia starą Leica’ą na czarno-białej kliszy.
Jedziemy przez przełęcz -położoną na południe od Aconcagua- w stronę Santiago.
Podjeżdżamy drogą wybudowaną w 1902 roku na przełęcz na wys. ok 4 tys. m. Obecnie nie da się tędy dostać do Chile bo po drugiej stronie jest osuwisko.
Wracamy na dół i trzy kilometrowym tunelem docieramy do przejścia po stronie Chile. Wysokość ok 3 tyś m. Problemy z papierami. Tracimy dwie godziny.
Po 22-giej docieramy do Los Andes.
2014-03-17
Uzupełniam zaległości. Znowu gorąco, 28 st.
2014-03-18
Ruszamy w kierunku pustyni Atacama. Panamericaną docieramy do La Serena, 480 km dalej . Uzupełniam zaległości. Pozdro dla ewentualnych oglądaczy. Kiepski necik i jakieś fotki później.
2014-03-19
Jedziemy dalej Panamericaną -droga nr 5- na północ. Docieramy nad piękną plażę w Bahia Ingesa. To mała wioska kilka km na południe od Caldery.
Ludzi niewiele, kempingi pozamykane. Fajny klimacik końca sezonu. Kilka kilometrów za wioską są Cabañas Playa Paraíso (domki) przy plaży. Rodzina zarządza postój na dwa dni. Pusto i udaje się wynegocjować cenę o 40% niższą.
Wpisuję się do księgi meldunkowej. Dwa dni wcześniej był tu jakiś angol z UK. Starszy pan mówi że ten angielski zbój ukradł ręcznik. Może dorwiemy sukinsyna.
Grill dla dzieci i szklaneczka whisky z lodem dla starego ojca (we wiosce był lód w sklepiku i Chivas’ik na półce, ceny jak u nas). Jakoś muszę tu te dwa dni wytrzymać.
2014-03-20
Czas na prace serwisowe przy aucie i rowerze. Paskudnie słonecznie, ok 25 stopni i do tego jeszcze to szumiące morze. Może się uda naprawić rower (obie połatane dętki puszczają) i gdzieś ruszyć.
2014-03-21
Dalej na północ Panamericaną. Odwiedzamy park narodowy Pan De Azukar.
I dalej.
W Antofagasta znajdujemy otwarty mały kemping (reszta zamknięta) ale przypomina śmietnik i jedziemy dalej. Antofagasta to drugie największe miasto Chile. Ma ok 300 tyś. mieszkańców. Zostajemy w Puerto Ibanez (550 km.).
2014-03-22
Rano zawadzamy o La Portada.
Zaczyna się pustynia. Mijamy opustoszałe miasteczko.
Okolice San Pedro de Atacama.
Docieramy (350 km) do San Pedro De Atacama. Pustynia.
2014-03-23
San Pedro De Atacama to małe senne pustynne i pierońsko drogie miasteczko. Parę uliczek na krzyż, żadnego asfaltu. Tylko Plaza Di Armas jest jakoś utwardzony. Fajna atmosfera i turystów sporo. Jedziemy zobaczyć słone jezioro na pustyni.
Pod nami kilka metrów wody. W pozycji pionowej ciało wystaje jak spławik.
Jedziemy 28 km na północ od San Pedro do Termas De Puritama. 1100 m wyżej na wys. ok. 3600 m. Gorąco strasznie.
Jest tu gorący potok. Czujemy że jest dużo wyżej.
Dzieciory głodne. Idziemy na pizzę. Bardzo klimaciarskie są tu knajpki.
Kasia wypatrzyła warsztat gdzie udało się rozwiercić otwory w felgach aby dętki z samochodowymi wentylami pasowały.
2014-03-24
Odwiedzamy rano miejscowe muzeum i kupujemy jakieś pamiątki. Każde miejsce tu ma swoje unikatowe regionalne suweniry i produkty. Drogo.
Opuszczamy San Pedro de Atacama. Miejsce to leży w obniżeniu pomiędzy wysokimi górami/wulkanami od strony wschodniej -granica z Boliwią i Argentyną- i wyżyną wysoką na ok. 3 do 3,5 tyś m. po stronie zachodniej, gdzie leży Calama.
Można stąd dostać się do Boliwii przez przełęcz Paso Portezuelo del Cajón na wys. 4480 m (tylko 45 km od SPdA) lub do Argentyny przez Paso Jama 4205 m (168 km od SPdA). Ciekawa alternatywa na włóczęgę rowerową przez Andy. We wiosce spotkałem dwóch sakwiarzy.
Nasz kolejny cel to jezioro Titicaca na granicy Peru i Boliwii.
Przecinamy Panamericanę jedziemy wzdłuż olbrzymich linii energetycznych. 35 stopni.
Na ok. 20 km przed wybrzeżem wjeżdżamy w dolinę obniżającą się do Tocopiilla nad Pacyfikiem. Między Calamą a Panamericaną wyżyna wznosi się na ponad 3 tyś. m. Do portu w Topocilla dochodzi linia kolejowa i coś ładują na duże statki. Po drodze mijaliśmy olbrzymie kopalnie odkrywkowe. Na szteli przy Panamericanie stały dwie platformy wiozące łyżki z jakichś gigantycznych koparek. Do każdej weszłoby kilka Landcruiserów.
Tu widać góry otaczające miasteczko.
Topocilla to niewielkie potowe miasteczko wciśnięte pomiędzy strome wysokie zbocza i ocean. Żadnej zieleni po drodze.
2014-03-25
Droga wzdłuż wybrzeża jest dużo ciekawsza niż Panamericana/Ruta 5.
Dojeżdżamy do Iquique. Parę dni wcześniej był jakiś wstrząs niedaleko na Pacyfiku i spodziewano się tu fali Tsunami.
Dalej ciągnie się wyżyna wysoka na ok 1,5 tyś. m. Przecina ją parę dolin głębokich na ponad kolimetr.
Przed Arica jest jakieś fajne cóś. W tle widać krajobraz który w większości towarzyszy tej części Ruty 5/Panamericany.
Nocujemy na małym campingu za Arica. Całe 10 tyś peso i mamy do dyspozycji cały teren tj. wszystkie zadaszone miejsca z grillami i lodówkami plus dwa baseny.
Z innej beczki: Nasz sąsiad Maciej zapakował dzisiaj auto do kontenera w Montevideo i jutro leci do Europy. Może też tam dotrzemy. Z Ekwadoru zawijamy w kierunku wodospadów Iguazu.
2014-03-26
Znowu upał od rana i meszki.
Do granicy z Peru mamy 20 km. Odwiedzamy jeszcze Aricę w poszukiwaniu map.
Arica dopiero od 1880 roku jest częścią Chile. O rejon ten tłukli się Chilijczycy z połączonymi siłami Peru i Boliwii podczas wojny o Pacyfik (1879-1884). Chile zwyciężyło zdobywając bogaty w surowce mineralne region. Boliwia straciła dostęp do morza a Peru tutejszą prowincję Tarapacá.
Chile ze względu na swoją długość jest podzielone na 15 prowincji oznaczanych cyframi rzymskimi od I na północy do XII -Magallanes- na południu. Dodano jeszcze RM -rejon Santiago- i XIV oraz XV w roku 2006.
Tarapacá jest regionem nr I.
Granica z Peru. Dodatkowo każą nam tu prześwietlić bagaże. Zabieramy na skaner parę plecaków.
Możemy tu być 120 dni, auto 90.
a może to już jest coś związane z końcem wsparcia http://www.microsoft.com/pl-pl/male-srednie-firmy/oferty-specjalne/Get-Modern/koniec-wsparcia-windows-xp.aspx
Powodzenia na pralce — w klasycznych filmach mówia że po czymś takim to trzeba jechać albo 10 km/h albo 70 km/h inaczej auto sie rozpada :) ale oni przewozili nitrogliceryne , więc u was może być inaczej . Pozdrowienia dla narybku i szacownej małżonki
No właśnie – a jak jeżdziłeś (Rufek) na drodze z Kurowa do Przynotecka?
Czekamy na zdjecia
Narka
Halo??
nie “Haluj” tak Foko :)
są cali , zdrowi i ciagle w patagoni ale z internetem cienko
jak tylko sie pisarz dorwie do netu to pouzupełnia zaległości
Zawiało kryminałem – może jakoś dotrwam do następnego odcinka – pozdrawiam.
Jaki fajny pancernik, obce psy i różowe kaczki.
Czekamy na zdjęcia z pustyni Atacama.
Narka.
Jejku, to już w połowie Ameryki jesteście! Linki do maps.google są bezcenne.
uściski
No pięknie,
dzieciory zachwycone,
Zofia zadowolona
Narka
Pancernik rządzi!!!!!! :D Ma może więcej zdjęć? ;)
Dziękuję za cudną pocztówkę z końca świata! :))))
Ależ …tłumy na basenie
Narka
Wracajcie u nas tez robi sie cieplo chlopaki tesknia za wami my zreszta tez.Pawelek bardzo czeka na Maciusia i Nelke.
Rufek , przekazuję dosłownie od Ufoka – cyt.: “Podziękuj mu i powiedz że nikt mu tak zaj…iście nie zazdrości jak ja i że jak wróci to z litrem bimbru wpadam na opowieści i zdjęcia “(korekta ode mnie na wypadek nieletnich czytelników).
Uściski