[2017-09-14]
Docieramy do Songin 105 km dalej. Ostatnia godzina to walka z przenikliwym nie wiem zimnym wiatrem. 1800m nam i 6 stopni.
Tu kończy się asfalt.
Dalej jest droga ale w budowie.
Ratuje nam to tyłki bo w zmienionym tylnym kole Honsia też zaczynają pękać szprychy.
Honsiu łapie dwie gumy i potrąca śmiertelnie konia .
Cudne NIC.
Mały bar na 65 kilometrze.
Dalej kilkanaście kilometrów ładnie pozamiatanej drogi.
Zaczyna bardzo zimno wiać od prawej.
Kończy się cudna droga w budowie i zaczyna pralka.
Rogi się 6 stopni. Śpimy w jakiej knajpce. Jest ciepło. Za nami 104 km. Wysokość niecałe 1800 m npm.
Trzimcie się chłopy, jak trzeba będzie tajle kurierem słać – to damy radę, zrobimy zrzutkę.
uściski
Fajne kamele :))
Przy całej sympatii do Honsia (pozdro!) śmiertelne potrącenie konia to jednak przesada!!! :D:D:D
Przidałoby mi sie tako mietła do placu…