6. A jednak żyjemy

[2017-09-14]

Docieramy do Songin 105 km dalej. Ostatnia godzina to walka z przenikliwym nie wiem zimnym wiatrem. 1800m nam i 6 stopni.

Tu kończy się asfalt.

Dalej jest droga ale w budowie.

Ratuje nam to tyłki bo w zmienionym tylnym kole Honsia też zaczynają pękać szprychy.

Honsiu łapie dwie gumy i potrąca śmiertelnie konia .

Cudne NIC.

Mały bar na 65 kilometrze.

Dalej kilkanaście kilometrów ładnie pozamiatanej drogi.

Zaczyna bardzo zimno wiać od prawej.

Kończy się cudna droga w budowie i zaczyna pralka.

Rogi się 6 stopni. Śpimy w jakiej knajpce. Jest ciepło. Za nami 104 km. Wysokość niecałe 1800 m npm.

 

2 odpowiedzi na 6. A jednak żyjemy

  1. ewa pisze:

    Trzimcie się chłopy, jak trzeba będzie tajle kurierem słać – to damy radę, zrobimy zrzutkę.
    uściski

  2. Majka pisze:

    Fajne kamele :))
    Przy całej sympatii do Honsia (pozdro!) śmiertelne potrącenie konia to jednak przesada!!! :D:D:D
    Przidałoby mi sie tako mietła do placu…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.