[2017-03-28]
Ameryka Centralna to rejon o którym kompletnie nic nie wiemy. Kojarzymy mniej więcej nazwy krajów które tam leżą i tyle.
Zaskoczyło nas anglojęzyczne Belize będące do 1973 Hondurasem Brytyjskim.
W Meksyku było dużo wojska i punktów kontrolnych.
W Salwadorze każda restauracja lub hotel to mała twierdza otoczona wysokim murem zwieńczonym drutem kolczastym -lub potłuczonymi butelkami- i broniona przez kolesi z długą bronią. Ochroniarze pytani czy są “Grande Banditos” tylko się uśmiechali i można było zrobić sobie zdjęcie z ich giwerami.
Drogi w Salwadorze i Hondurasie strasznie dziurawe, zaś w Nikaragui nie było już ani jednej nierówności.
Nie mieliśmy żadnych trabli. Wkurzająca jedynie była czasochłonna odprawa aut -tzw. aduana- na granicach (dwie do trzech godzin). Spotkaliśmy sporo aut z Europy jadących w obu kierunkach.
Prom z Panamy do Cartageny w Kolumbii od dwóch lat nie kursuje i najlepiej jest zapakować wózek do kontenera na statek.
A to pamiątki:
Czas na rower na jakieś fajne zad… ! Tooo naaaaa raaaa ……